Logo
  • ROT
  • Logo powiatu staszowskiego

Powiat Staszowski

Rozmiar tekstu:A-A+

Powiat Staszowski w swojej historii bogaty był nie tylko w wydarzenia o doniosłym znaczeniu nie tylko dla regionu. Na terenie regionu staszowskiego spotkać można także wiele ciekawych krajobrazowo i architektonicznie miejsc i obiektów.

fot.Archiwum CIT

Chwałą Kurozwęk był matematyk i meteorolog, profesor Uniwersytetu Warszawskiego AUGUSTYN FRĄCZKIEWICZ (1796-1883). Urodził się dnia 19 lipca 1796r. w Kurozwękach jako syn ubogiego rzemieślnika. Po ukończeniu szkół w Staszowie i gimnazjum w Kielcach wstąpił w 1815r. na Uniwersytet Krakowski. Już będąc na ostatnim kursie, dzięki wybitnym zdolnościom wykładał w 1818-1819r. matematykę niższą jako zastępca profesora. Wydał w 1819r. w Krakowie pracę O gnomonice analitycznej (gnomonika - nauka o budowie zegarów słonecznych). Ukończywszy w tym roku świetnie matematykę i fizykę był nauczycielem przez rok w szkole wojewódzkiej w Kielcach, potem w liceum Nowodworskiego w Krakowie. W 1825r. celem pogłębienia studiów udał się do Paryża, gdzie był uczniem głośnego matematyka Augustin’a Louis’a Cauchy (1789-1857). Po powrocie do Krakowa doktoryzował się w 1828r. na podstawie rozprawy Demonstratio formulae differentialis a Cl. Cauchy inventae determinandis summis serierum inservientis cui subiunguntur quatuor propositiones geometricae. Na drodze konkursu uzyskał następnie katedrę analizy i algebry na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie wykładał w latach 1828-1833 do zamknięcia uniwersytetu. Następnie uczył w gimnazjum gubernialnym i był profesorem kursów dodatkowych (1837-1842). W 1853r. przeszedł na emeryturę i odtąd intensywnie oddał się pracy naukowej. W 1862r. został powołany znów do nowo otwartej Szkoły Głównej. Tu rozwijał owocną działalność pedagogiczną aż do zamknięcia Szkoły w 1869r. W roku 1862/63 był dziekanem Wydziału Matematyczno-Fizycznego. Wykładał wyższą matematykę, rachunek różniczkowy i całkowy. W roku 1835/36 prowadził też obserwacje meteorologiczne w Obserwatorium Warszawskim, a w 1842r. obserwacje zorzy polarnej. W 1873r. został członkiem czynnym zagranicznym Akademii w Krakowie. W latach 1819-1860 opublikował 14 rozpraw w Rocznikach Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, w Warszawskim pamiętniku umiejętności ścisłych i stosowanych oraz w Bibliotece Warszawskiej, m.in. Dowody różnych podań z trygonometrii płaskiej i geometrii elementarnej, wraz z krótką uwagą nad pewnym rozwinięciem potęgi dwumianu, Dwa wyjątki z rozprawy o czworościanie, Dowody kilku podań geometrycznych (1844r.), Klucz albo objaśnienie prakt. arytm. zadań Gurlanda (1846r.), Prosty dowód pewnego sposobu mierzenia linii wewnątrz nieparzystej (1859r.), O wykreślaniu kwadratu danemu kołu bliskorównoważnego (1859r.), O pewnym wzorze na bryłowatość graniastosłupa (1859r.). Współcześnie stawiano go wyżej od Jana Śniadeckiego. Zmarł 31 grudnia 1883r. Pisał o nim pośmiertny tekst w Tygodniku Ilustrowanym z 1884r. Filip Sulimierski.

książę Stanisław August Poniatowski
fot.Archiwum CIT

W czerwcu 1787r. Stanisław August Poniatowski wracając z Kaniowa ze spotkania z carycą Katarzyną II odwiedził Kurozwęki. Ówczesny ich właściciel Maciej Sołtyk wojewoda sandomierski we współpracy z kanclerzem w. kor. Jackiem Małachowskim nadzorował przygotowania do wizyty, m.in. naprawę dróg. Dnia 8 VI 1787r. przewodził wraz z Małachowskim delegacji szlachty woj. sandomierskiego, oczekującej konno w Ćmielowie na wjazd Stanisława Augusta w granice województwa. W niedzielę 10 czerwca 1787r. król jadąc z Ujazdu i Iwanisk sam wsiadłszy na konia zamyślony wjechał do Kurozwęk. Królowi towarzyszyli kasztelanowie Ożarowski, Tomasz Sołtyk kasztelan wiślicki, Józef Sołtyk kasztelan zawichojski, Bystrzanowski, mając przed sobą więcej sta ludzi ubranych po strzelecku z proporcami. Za zbliżeniem się do miasta, pospólstwo stając po obu stronach gościńca, wesołymi okrzykami, ofiarując chleby, rzucając gałązki i wianki z kwiatów, witało króla. Strzelano z armat, grała muzyka. Na wstępie do pałacu wojewoda Maciej Sołtyk witał Obiad odbył się w sali wielkiej, ozdobionej portretami domu Sołtyków. Wojewoda gospodarz wzniósł zdrowie królewskie, wzajemnie król toastował za zdrowie gospodarza i pomyślność domu. Po obiedzie w innej sali, pięknej obszernej odbył się bal. Rozpoczął go król z p. kanclerzyną w. kor. a następnie z innymi paniami, a nawet z sędziwą panią wojewodziną „która równą młodszym ochotą ożywić chciała”. Na drugi dzień król od rana wyprawiał ekspedycje, dawał posłuchania, oglądał ogród, oficyny oraz całą Kurozwęk sytuacją. Gdy wrócił do pałacu, p. wojewoda przedstawił mu ks. Skotnickiego opata koprzywnickiego oraz innych przybyłych obywateli. Po wspaniałym obiedzie i koncercie, król wyruszył do Stopnicy gdzie zanocował. Opis wizyty znalazł się na kartach wydanego w 1805r. Dyariusza podróży Stanisława Augusta Adama Naruszewicza (1733-1796).  Stanisława Augusta, witał go również: kanclerz wielki koronny Jacek Małachowski z małżonką i ks. Michał Sołtyk, dziekan krakowski, goście, delegacja kapituły sandomierskiej w osobach: Wojciecha Boxy Radoszewskiego, nominata sufragana sandomierskiego i ks. Sobczyńskiego kanonika.

fot.Arciwum CIT

Pierwszy raz przyjechał Stefan Żeromski (1864-1925) do Kurozwęk niedługo po śmierci ojca Wincentego. 3 stycznia 1884r. jadąc przez Chęciny, Chmielnik, Grabki i Szydłów zatrzymał się u Józefa Saskiego, syna Józefaty z Żeromskich siostry ojca pisarza. Józefata Saska mieszkała wówczas przy synu Józefie, który był rządcą w majątku Kurozwęki należącym do Marcina Popiela., zaś pod koniec życia przeniosła się do Kielc, gdzie zmarła 26 IV 1889r. Pierwszy pobyt był krótki, już następnego dnia Żeromski wyruszył do Chobrzan do ciotecznego brata Ignacego Trepki.Następny dłuższy pobyt był w 1888r. - trwający od lipca do października. Do Kurozwęk zaprosił Żeromskiego studiującego w Warszawie weterynarię wspomniany wyżej Józef Saski. W domu Józefa i Bolesławy z Radwańskich Saskich znalazł Żeromski schronienie po najczarniejszych miesiącach warszawskiej biedy. Czteromiesięczny pobyt zaowocował później utworami opartymi na opowieściach, z którymi Żeromski zetknął się w Kurozwękach: „Sidła niedoli” (Skakawki to właśnie Kurozwęki), „Żołnierz tułacz”, „Popioły”. Tutaj też usłyszał opowieść o wydarzeniach pod Małogoszczą, która zaowocowała później „Wierną rzeką”. „Na górze stromej i skalistej rozłożyło się miasteczko, jedno z tych, jakie Bóg wie za co noszą miano miasteczek. Kilkadziesiąt chat zbudowanych w czworokąt, chat nie włościańskich, gdyż mają staromieszczańskie portyki o oryginalnie (...) rzeźbionych słupach, studnia na środku rynku, bożnica, kościół i klasztor szarytek. Wójt, pan, pisarz, ksiądz, nauczyciel - oto wielki świat Kurozwęk. Zstępując z góry dopiero - widzisz ogrody i gąszcze olbrzymich drzew, a wśród nich oblany dookoła wodą pałac.” Tak uwiecznił Kurozwęki Stefan Żeromski w swoich „Dziennikach” (2 sierpnia 1888r.). Od listopada 1888 do września 1889r. Żeromski przebywał w niedalekiej Oleśnicy, gdzie pełnił funkcję guwernera dzieci Gustawa Zaborowskiego. Żeromski przebywał jeszcze raz w Kurozwękach w czasie zbierania materiałów do pisanej na zamówienie gazet powieści „Popioły” (w „Popiołach” Kurozwęki zostały nazwane Grudno). Dzisiaj imię pisarza nosi Szkoła Podstawowa w Kurozwękach. W 1988 r. odbyły się tu obchody stulecia pobytu Stefana Żeromskiego.
Opracował: Waldemar R. Brociek
Źródło: Archiwum Zespołu Pałacowego w Kurozwękach
              www.kurozweki.com

"Burmistrz, który nie ma grobu."

Ignacy Raczyński (1884-1941). Urodził się w Staszowie w Rodzinie rzemieślniczej jako syn Ignacego i Anny z Czajkowskich. Był bratem Jana Franciszka Raczyńskiego ur. 5 X 1884 r. w Staszowie zamordowanego przez sowieckich oprawców dnia 12 IV 1940 r.  w Katyniu – kapitana Wojska Polskiego i mężem Janiny Raczyńskiej z Kaczmarskich. Ukończył II klasową Szkołę Powszechna w Staszowie, następnie rozpoczął praktykę jako ślusarz, a po jej ukończeniu prowadził własny warsztat ślusarski przy ul. Kościelnej.

Burmistrz Ignacy Raczyński

 W czasie rewolucji 1905 r. założył w Staszowie organizacje PPS. Za działalność rewolucyjna skazany został wraz z Leonem Cukierskim i Feliksem Lorkiem na zesłanie na Sybir. W dniu 5 II 1927 r. założył w Staszowie Oddział Staszowski Związku Strzeleckiego i wszedł do jego zarządu wraz z Marcinem Machalskim i Julianem Fralińskim . W 1927 r. w Powiecie Sandomierskim istniał o 8 oddziałów „Strzelca”, liczących ogółem 225 członków. Oddział staszowski liczył 43 osoby a Staszów był siedziba Okręgu Staszów – Stopnica. Rozkazem z dnia 20 XII 1927 r. komendant Związku Strzeleckiego w Kielcach zatwierdził podział obwodu Staszów na trzy kompanie. W tym roku obwód Staszów liczył 28 osób a jego prezesem był Marian Machalski, zaś komendantem Ignacy Raczyński. Komendantem „Strzelca” był natomiast Eugeniusz Piątkowski. „Strzelec” posiadał w Staszowie własną drużynę piłkarską. W dniu 21 VII Ignacy Daszyński został burmistrzem Staszowa a w dniu 14 X 1929 r. wraz z lekarzem Arturem Ratinowskim wybrany został do Sejmiku Powiatowego w Sandomierzu. W 1934 roku podczas kolejnych wyborów ponownie wybrany na burmistrza Staszowa. Ponieważ nie spełniał wymogów przewidzianych ustawa samorządową  z dnia 23 III 1933 r. ( nie miał wymaganego wykształcenia), wstawił się w jego intencji u Wojewody Kieleckiego starosta sandomierski i wyjednał zgodę na zatwierdzenie wyników wyborów, argumentując swe wstawiennictwo licznymi zasługami Ignacego Raczyńskiego w tym także działaniami na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości. Z inicjatywy burmistrza Raczyńskiego w dniu 28 III 1935 r. Rada Miasta podobnie jak radni Sandomierza nadała marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu tytuł „Honorowego Obywatela Staszowa”. Ignacy Raczyński współdziałał aktywnie z dowództwem I batalionu 2 pp. Leg. Stacjonującym w Staszowie. Z jego inicjatywy w dniu 10 V 1032 r. mieszkańcy zgotowali wojsku wracającemu z poligonu uroczyste powitanie zakończone kolacja ufundowana z własnych składek. W dniu 3 V 1932 r. uroczyście odsłonił tablice pamiątkową ku czci marszałka Piłsudskiego na ścianie budynku gimnazjum. Rokrocznie organizował też w mieście uroczystości w dniu urodzin marszałka. Szczególnie uroczysty przebieg miały te z 1931 roku kiedy to miał miejsce pokaz sztucznych ogni i detonacja granatów zorganizowany przez żołnierzy I batalionu. Następnie odbył się pochód żołnierzy Związku Strzeleckiego, plutonu artylerii konnej, Stowarzyszenia Młodzieży Katolickiej. Uroczystość zakończyła się akademia w kinie „LEGUN”. Burmistrz Raczyński był inicjatorem ufundowania tablicy pamiątkowej z nazwiskami mieszkańców miasta poległych w wojnie bolszewickiej w 10. rocznicę „Cudu nad Wisłą”, na który to cel wyasygnował z kasy miejskiej kwotę 220 zł. Inicjował tez w Staszowie obchody rocznicy powstania styczniowego . Regularnie organizował też Święta 3 Maja. Ignacy Raczyński jako komendant Związku Strzeleckiego współpracował ze Strażą Przednią założoną we wrześniu 1934 r. w staszowskim gimnazjum. Organizacja ta w 1936 r. liczyła 9 członków z klas VI i VII. Jaj założycielem był nauczyciel Jan Wróblewski. Burmistrz Raczyński był też aktywnym działaczem staszowskiego teatru „FREDREUM”, zorganizował również akcję sypania kopca Piłsudskiego przez mieszkańców Staszowa w Krakowie. Po wybuchu II wojny światowej aktywnie wspierał miejscowa ludność niosąc pomoc rodzinom wojskowym  oraz uciekinierom z Łodzi i poznańskiego. Za działalność konspiracyjna został aresztowany przez hitlerowców  w dniu 3 VIII 1940 r. wraz ze Stanisławem Rogalą i Wiktorem Skrętkiem i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, gdzie został zamordowany w grudniu 1941 r. Był bezdzietny. Jego żona do końca nie wierzyła w śmierć męża w obozie a po przysłaniu prochów z obozowego krematorium nie zgodziła się na stworzenie jego symbolicznej mogiły. Ignacy Raczyński nie ma grobu do dziś !
Opracował: Paweł Ciepiela
Źródło: Pismo Samorządowe „Monitor Staszowski” nr 3(99)/2005  s. 9.                       

 Hugo Kołłątaj w Wiśniowej

Ważną dla historii i tradycji regionu staszowskiego postacią jest Hugo Kołłątaj. Urodził się w Dederkałach Wielkich na Wołyniu 1 kwietnia 1750 roku.Poza nim jego rodzice mieli jeszcze dwoje dzieci. Brat ,Jan piastował urząd starosty sarbinowskiego, był także głównym spadkobiercą Kołłataja. Drugi brat, Rafał był starostą trześniowskim, czynnie uczestniczył w powstaniu w 1794 roku. W roku 1770 Hugo Kołłątaj podróżował po Europie.

Hugo Kołłątaj


Odwiedził m.in. Wiedeń i Włochy, gdzie poświęcił się studiom teologicznym. Szesnaście lat później, w 1786 roku, rozpoczął aktywne działania polityczne, dzięki licznym talentom pisarskim i politycznym był znacząca postacią podczas obrad Sejmu Wielkiego. W 1794 roku, na skutek Konfederacji Targowickiej ,14 maja 1792 roku(spisek przeciw reformom Konstytucji 3 Maja i sejmu Czteroletniego) Hugo Kołłątaj traci wszystkie godności i majątek. Zostaje osadzony w więzieniu austriackim Josephstadt, a następnie w Ołomuńcu, przebywa tam od 1795 do 1802 roku. Po zwolnieniu ,udaje się na Wołyń do Łucka, gdzie wspólnie z Tadeuszem Czackim organizuje Liceum Krzemienieckie. Po konfiskacie majątku, w związku z działalnością polityczną, Hugo potrzebował pieniędzy na dalsze funkcjonowanie na arenie politycznej. Zwrócił się więc po nie do swojego brata, Jana i jego syna Eustachego Kołłątaja ,właścicieli majątku w Wiśniowej. Chociaż HugoKołłątaj, ze względu na ożywioną działalność na forum publicznym w rodzinnych stronach bywał sporadycznie, to jednak bliskie były mu Nieciesławice i Wiśniowa. W tym ostatnim miejscu zjawił się w roku 1811 na pół roku przed śmiercią.

 Izba Pamięci H. Kołłątaja w Wiśniowej
fot.Michał Skrętek

 
To właśnie wtedy, po raz pierwszy ,wyraził życzenie, aby po śmierci jego serce trafiło do Wiśniowej. Prośbę tę skierował do swojego osobistego sekretarza Michała Szymańskiego. Hugo Kołłątaj zmarł 2 marca 1812 roku. Przedśmiertna wola zmarłego została uszanowana, ołowiany pojemnik ,zawierający serce Kołłątaja, został opatrzony napisem: „Serce ks. Hugona hr. Stumberg Kołłątaja. Pierwszego Emeryta Szkoły Głównej Akademii Krakowskiej, Podkanclerza koronnego, Kanonika katedralnego krakowskiego, Orderów polskich kawalera, który urodził się dnia 1 kwietnia 1750 r., umarł dnia 28 lutego 1812 w Warszawie”. Ciekawym miejscem związanym z obecnością Hugo Kołłątaja w regionie staszowskim jest upamiętniająca jego osobę izba pamięci. Została ona założona w 1967 roku, znajdujace się w Izbie eksponaty pochodzą z prywatnych zbiorów lokalnego hugonisty Jana Henryka Górala. Wśród cennych przedmiotów znaleźć można m.in. publikacje autorstwa Kołłątaja, a także wiele obrazów dokumentujących jego życie i twórczość. Ciekawym elementem kolekcji sa także listy autorstwa Hugo Kołłataja aderesowane do jego brata Rafała, ówczesnego własciciela Wiśniowej.
Opracował: Michał Skrętek
Na podstawie: Józef Myjak, Andrzej Zarębski „Tam, gdzie serce Kołłątaja - 200 Rocznica Konstytucji 3 maja”, wyd. Staszowskie Towarzystwo Kulturalne, Staszów 1991.

Historia kopca Kościuszki w Połańcu
1917 - 2008

_images/brak.jpeg 

fot. Archiwum Towarzystwa Kościuszkowskiego

 


 



W roku 1917 mijała setna rocznica śmierci Kościuszki. Odbywające się 15 października uroczystości rocznicowe w Połańcu zgromadziły tysięczne tłumy i przerodziły się w manifestację niepodległościową i religijną. Inicjatorami zorganizowania tej manifestacji i usypania kopca byli ks. Proboszcz Antoni Kossakiewicz i kierownik szkoły w Połańcu, Eugeniusz Młodzik. I tak, w okolicy Winnej Góry, na Wysoczyźnie Połanieckiej, w miejscu, na którym ogłoszono treść Uniwersału wzniesiono kopiec na chwałę imienia Naczelnika. Do tego celu wykorzystano naturalne piaszczyste wypiętrzenie wydmowe, które podwyższono i ukształtowano. Na szczycie kopca osadzono sosnowy krzyż, a teren w promieniu 50 metrów ogrodzono. Miejsce, na którym wznosi się kopiec, nosi nazwę Batalie Kościuszkowskie. W okresie międzywojennym uroczystości kościuszkowskie świętowane były w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja. Do wybuchu wojny odbywały się tam pochody i inscenizacje z dziejów insurekcji. Wszyscy zbierali się w kościele św. Marcina, ksiądz odprawiał mszę, a po niej wszyscy w kolumnie maszerowali na Kopiec Kościuszki. Po wysłuchaniu przemówień i odśpiewaniu hymnu wszyscy wracali na Rynek, gdzie w remizie odbywały się występy artystyczne. W taki sposób uroczystości z tej okazji odbywały się co roku aż do 1934 r. W 1938 i 1939 roku po mszy nie maszerowano na Kopiec lecz do Remizy w Rynku. Największa uroczystość o oprawie kościuszkowskiej odbyła się 3 maja 1934 r. Uroczystość tę zorganizował mieszkaniec Połańca – Ludwik Warenda. Były prowizoryczne działa, niewolnik, kosynierzy, trzy kompanie junaków, straże pożarne, strzelcy, młodzież szkolna, organizacje młodzieżowe i kościelne. Po II wojnie światowej pierwsze obchody kościuszkowskie miały miejsce 12 maja 1946 r. Na zorganizowaną przez PSL manifestację patriotyczną i religijną z okazji urodzin Kościuszki przyjechało ok. 30 tys. osób. Wymieniono wówczas stary krzyż na nowy, dębowy, a obok umieszczono granitowy obelisk z wykutym napisem: TADEUSZ KOŚCIUSZKO 7 V 1794. W drugiej połowie XX stulecia, w ramach ogólnokrajowej akcji zalesiania nieużytków rolnych, okolica na Bataliach została również obsadzona drzewami, co mogło doprowadzić do zaniknięcia kopca. I choć następnie wprowadzono w zalesianiu pewne ograniczenia, zatracono część walorów pejzażu z kopcem Kościuszki. Uroczystość patriotyczna o dużym zasięgu odbyła się przy kopcu po latach stagnacji w 1967 r., w 150 rocznicę zgonu twórcy Uniwersału. Uczestniczyła w niej kompania honorowa wojska polskiego z orkiestrą, a atrakcją był udział skoczków spadochronowych, którzy lądowali w pobliżu kopca. W sierpniu 1972 r. odbyły się uroczysty ceremoniał pobrania ziemi z kopca, który przewieziono do Drezdenka i złożono przy odsłoniętym pomniku Tadeusza Kościuszki. Ziemię z tego miejsca delegacja Połańca zawiozła także w 1994 r. do Muzeum Kościuszki w Solurze. 3 maja 1981 r. „Solidarność” zorganizowała przy kopcu manifestację patriotyczną. Mszę odprawił i kazanie wygłosił biskup Edward Maderski z Sandomierza. Wtedy postanowiono, że uroczystości związane z rocznicą wydania Uniwersału połanieckiego odbywać się będą każdego roku w pierwszą niedzielę maja. W 1984 r. rozpoczęto poważną modernizację kopca i jego otoczenia. Podwyższono jego figurę o ponad 3 m, ustawiono nowy, wysoki na 8 m metalowy krzyż i pamiątkowy głaz, wykonano szerokie kamienne schody, uformowano i odarniowano zbocza. Ponadto doprowadzono energię elektryczną, co umożliwiło oświetlenie otoczenia kopca. W jego górnej części, na ściętym wierzchołku, wykonano wyłożony kamienną kostką duży, ogrodzony taras, a u podnóża zbudowano niewielki amfiteatr. Zakupiono duży, żółty brezentowy baldachim, mający chronić przed deszczem wiernych, gromadzących się na nabożeństwach na tarasie. Obecnie kopiec ma 10 m wysokości (według pomiaru na wschodnim zboczu) i 140 m obwodu u podstawy. Z centrum Połańca do kopca leżącego o ok. 250 m od skarpy wiślanej wiedzie droga, którą przyozdobiono dużymi głazami morenowymi z inskrypcjami odnoszącymi się do historii tej ziemi, a na wzniesieniu, przy głównym wejściu na kopiec usytuowano narożne kamienie także z napisami. Dziś Kopiec jest najpopularniejszym miejscem spacerów połańczan, miejscem którego nie można nie zobaczyć przyjeżdżając tu.
Opracował: Radosław Matusiewicz
Prezes Towarzystwa Kościuszkowskiego w Połańcu

Źródło: G.Gill „Kopce w krajobrazie kulturowym Polski, Kraków 2006;
M.Tarnowski „Połaniec”, Połaniec 1994

 Skarb z Połańca 1968 - 2008

Monety - skarby zapomniane i schowane. Co jakiś czas w naszym kraju pojawiają się ciekawe informacje odnośnie całkiem przypadkowych odkryć skarbów czy to w postaci elementów architektonicznych czy postaci monet - miedzianych, srebrnych, złotych. Przeważnie monety zakopywano w ziemi, gdyż na owe czasy wydawało się to w sposób naturalny najbezpieczniejszą i najodpowiedniejszą kryjówką, a zazwyczaj ukrywaniu skarbu towarzyszył niepokój, pośpiech i niebezpieczeństwo. Jeden z takich przypadków miał miejsce w Połańcu i chciałbym go opisać. Pewnego jesiennego dnia, 9 listopada 1968 r. w Połańcu wydarzyło się coś niezwykłego.

fot.Atchiwum Towarzystwa Kościuszkowskiego; www.historia.polaniec.info

 Dwóch mężczyzn kopiących piasek na terenie połanieckiego „Folwarku”1 w piaszczystej ziemi natrafiło na gliniane naczynie, a w nim kilkadziesiat srebrnych monet rzymskich. Właścicielem miejsca w którym znaleziono naczynie był Józef Pławski natomiast szczęśliwymi znalazcami okazali się Mieczysław Marczewski i Władysław Kłosiński. Robotnicy pracowali przy naprawie wału ochronnego rzeki Wschodniej. Rzymskie monety znajdowały się w 15 cm naczyniu z gliny w kolorze czarnym. Niestety żadne fragmenty tego naczynia nie zachowały się do dzisiaj, ponieważ robotnicy w trakcie odkrywania skarbu doszczętnie rozbili je łopatą, a fragmenty wraz z ziemią wykorzystali do umocnienia wału ochronnego nad Wschodnią. Robotnicy następnie porozdzielali między sobą znalezione monety, a część rozdali innym współpracownikom. Mając świadomość sporej wartości owego skarbu postanowili jednak poinformować o tym kielecką prasę. Tydzień później w dzienniku „Słowo Ludu” ukazał się mały artykuł opisujący to niecodzienne wydarzenie2. Nie trzeba było długo czekać na przyjazd archeologów. Pod kierunkiem mgr Zygmunta Pyzika do Połańca zawitała grupa archeologów Muzeum Świętokrzyskiego, w celu zabezpieczenia miejsca i jego zbadania3. Znalezisko, łącznie z odzyskaniem pojedynczo rozdanych monet zostało w całości przeniesione do zbiorów Muzeum Świętokrzyskiego w Kielcach, gdzie następnie zostało zainwentaryzowane4. Połaniecki skarb, składał się ze 148 srebrnych monet (na zdjęciu znajduje się denar L. Marciusa Censorinusa ze skarbu z Połańca). W jego skład wchodzą wyłącznie denary. Monety pochodzą z okresu, w którym denar rzymski wybijany był prawie z czystej jakości srebra; zawartość tego kruszcu wynosiła mniej więcej 95 – 99%. Denary z Połańca zostały odkryte w pasie nadwiślańskim, kilka kilometrów od rzeki Wisły. Pas nadwiślański jest miejscem, w którym można znaleźć zarówno drobne jak i zespołowe znaleziska monet z czasów rzymskich. Sam Połaniec zawiera dość spore ślady osadnictwa z rzymskich wpływów, ale nadmienić należy, że są to wyłącznie znaleziska powierzchniowe, ponieważ badania wykopaliskowe na szerszą skalę nigdy nie były tu przeprowadzane. Wracając do samych monet - jaka jest datacja napływu na ziemie polskie denarów odkrytych w Połańcu, moment zakopania skarbu, jak dotarł na nasze tereny itp.? Niestety na większość z tych pytań nie da się udzielić odpowiedzi z powodu braku wystarczających informacji. Przyczyną pozostawiania tego typu skarbów w ziemi przeważnie były kataklizmy wojenne, klęski żywiołowe czy napady rabunkowe na kupców przemierzających różne szlaki handlowe. Ktoś, przewidując nadchodzące niebezpieczeństwo ze strony wroga, ukrył swój majątek, a koleje losu nie pozwoliły mu ich odzyskać? Możliwym jest, że skarb napłynął do Połańca poprzez ruchy migracyjne i przemieszczenia większych lub mniejszych grup ludzi. A może znalezisko z Połańca powinno potraktować się jako zespół pierwotny, a więc że w całości napłynął on na ziemie polskie jednorazowo w takiej liczbie monet jak w chwili znalezienia. Może wskazywać na to chronologia tego zespołu, ponieważ w I w. n.e., a szczególnie w I połowie, napływ denarów rzymskich na polskie tereny był mało prawdopodobny z uwagi na zrozumienie roli monety, które było wtedy niskie. Z tego też względu nie wydaje się możliwym, aby skarb ten mógł być tutaj stopniowo gromadzony w rękach któregoś z plemiennych naczelników drogą regularnej wymiany z obcymi kupcami7. Jak naprawdę jest, czy w Połańcu i okolicy znajdują się jakieś inne znaleziska – zapewne tak – ale w którym miejscu, tego nikt nie wie. Może niedługo ktoś kopiąc ziemię pod budowę domu znajdzie taki skarb? Po dziś dzień denary rzymskie z Połańca są najcenniejszym eksponatem Muzeum Świętokrzyskiego. Prawdopodobnie zaginęła 1 sztuka. Uczciwi znalazcy – M. Marczewski i Kłosiński w podziękowaniu za społeczną postawę zostali nagrodzeni wysokimi nagrodami pieniężnymi przez Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Kielcach. Podsumowując - skarb z Połańca jest jedynym takim znaleziskiem w pozalimesowej Europie8 jest zatem z uwagi na swoją chronologię unikatem na ziemiach polskich. Bez wątpienia Połaniec i okolice są bogate w ślady przeszłości, pozostaje tylko kwestią kiedy i co zostanie znalezione i podane do publicznej wiadomości. Daje on historyczny obraz monety rzymskiej począwszy od pierwszych anonimowych serii. Najstarsze znaleziska z dotychczasowych pochodzą najwcześniej z drugiej ćwierci II w. n.e. (117 – 138) , skarb z Połańca wyprzedza je więc o przeszło 100 lat. Dodatkowo wartość tego znaleziska potęguje również fakt, iż praktycznie całość dotarła do badań naukowych.
Opracował: Łukasz Orlowski
Towarzystwo kościuszkowskie w Połańcu

Źródło: 1.Folwark – w Połańcu było to miejsce położone w odległości ok. 100 m na północ od brzegu rzeki Wschodniej. 2.Dziennik „Słowo Ludu” z dn. 15 listopada 1968 r. - „Cenne znalezisko numizmatyczne koło Połańca”.3.Por. „Wiadomości Numizmatyczne”, t. XIII, Warszawa 1969 r. 4.Monety zainwentaryzowano pod nr 2353 inwentarza, sygn. katalogowa 2963-3190. 5.Andrzej Kunisz, Skarb rzymskich denarów z Połańca, powiat Staszów”. 6.Serratus - srebrna moneta rzymska bita w II i I wieku p.n.e., równa 1 denarowi. Charakterystyczny dla tych monet był wycinany przed wybiciem ząbkowany rant. 7.Andrzej Kunisz , Skarb rzymskich denarów z Połańca, powiat Staszów, str. 126-127. 8.Pozalimesowej, czyli poza granicami Imperium Rzymskiego.

Powiat Staszowski wydaje publikacje opisujące bieżące wydarzenia na terenie poszczególnych gmin, zawarte w kwartalniku "POWIAT STASZOWSKI". To czasopismo powiatowe opisujące istotne dla miasta i regionu wydarzenia. W "POWIECIE STASZOWSKIM" znaleźć można ciekawe artykuły dotyczące nie tylko rozwoju powiatu pod względem gospodarczym i infrastrukturalnym, ale także znaczące dla regionu informacje kulturalne. Kolejnym wydawnictwem promocyjnym jest album ze zbiorem zdjęć najciekawszych krajobrazowo i turystycznie miejsc powiatu staszowskiego.  To doskonała publikacja dla wszystkich, którzy poza walorami krajobrazowymi cenią  i chcą poznać także wartość historyczną regionu. Znajdujące się w publikacji opisy stanowią bowiem istotną, choć fragmentaryczną część charakterystyki zabytkowych obiektów powiatu. Jest to zatem doskonałypretekst do odwiedzenia ziemi staszowskiej.

 
Restauracja "PERŁA" Golejów fot. Michał Skrętek


Atrakcyjności regionowi staszowskiemu dodają dwa akweny wodne znajdujące się w niewielkiej odleglości od siedziby powiatu. Oddalone o kilka km od Staszowa jezioro Golejów jest stałym miejscem wycieczek pieszych i rozerowych w sezonie letnim. W bezpośrednim sąsiedztwie akwenu znajduje się ośrodek wypoczynkowy "LOTNIK" stanowiący lokalną bazę noclegową dla turystów odwiedzających ziemię staszowską i okolice. W ramach oferty gastronomicznej wymienić należy znajdującą się nieopodal brzegu restaurację "PERŁA" oferującą specjały lokalnej kuchni, a także wyposażoną w kilka sal wykorzystywanych jako miejsca imprez okolicznościowych.

Zalew Chańcza fot.Michał Skrętek




Kolejną atrakcją turystyczną regionu staszowskiego jest zalew w Chańczy. Oddalony o ok. 15 km. od Staszowa akwen corocznie w sezonie letnim przyciąga wielu turystów nie tylko z pobliskich miejscowości. Zapleczem noclegowym są tutaj drewniane domki zlokalizowane na wzniesieniu naprzeciw plaży. Kilkadziesiąt w pelni wyposażonych budynków mieszkalnych zapewnia konfortowe warunki przebywania w atrakcyjnej leśnej okolicy w pobliżu plaży.Kompleks domków zaopatrzony posiada zaopatrzenie gastronomiczne, które stanowią: znajdujące się z ramach i w bezposrednim sąsiedstwie Ośrodka punkty gastronomiczne. Kompleks posiada także pole namiotowe.W sezonie letnim popularna wśród turystów jest wypożyczalnia sprzętu wodnego: żaglówek, skuterów czy wyposarzenia do surfingu. Ze względu na atrakcyjną okolicę jest to doskonałe miejsce na nie tylko wakacyjne, ale i weekendowe wycieczki o każdej porze roku.